Grzegorz Wojciechowski


 

Burdy na hipodromie w Longchamp pod Paryżem

 

 

 Rok 1906, dla właścicieli toru wyścigów konnych Lomgchamp, był niezbyt udany. Ten bez wątpienia jeden z najbardziej znanych i prestiżowych torów, położony nad Sekwaną w pobliżu Lasku Bulońskiego, był widownią dwóch gorszących wydarzeń.

     Powszechnie panuje opinia, że tory te odwiedzała wyłącznie elita towarzyska, składająca się z ugrzecznionych, wyelegantowanych arystokratów. Taki obraz, jak najbardziej fałszywy i zniekształcony, ugruntowała w naszej świadomości kinematografia.

    Już początek sezonu wyścigowego zaczął się niezbyt korzystnie Podczas rozgrywanych tam zawodów „Prix du Beis” doszło do skandalicznej sytuacji. Podczas wyścigu jeźdźcy zmylili tor, musiał być zapewne źle oznaczony. Jedynie dwa konie „Donaple” i „Cornette” pobiegły prawidłowo, po trasie, reszta zmyliła drogę i pogalopowała w niewłaściwym kierunku. W tej sytuacji łatwe zwycięstwo odniósł „Donaple”, druga była klacz „Cornette”, jako trzecia do mety dobiegła Cicisbee, jej joker zawrócił i pobiegł już właściwym torem.




      Ta sytuacja całkowicie wypaczyła wynik rywalizacji, uczestnicy zakładów obstawiali przecież jakiś porządek z założeniem, że wszystkie konie dobiegną do mety i zwycięzca zostanie wyłoniony w walce, a tu taka skandaliczna sytuacja.

    Publiczność zaczęła się awanturować, wtargnęła na część trybun, gdzie znajdowały się kasy zakładów i żądała unieważnienia gonitwy i zwrotu pieniędzy. Organizatorzy nie chcieli tego zrobić, przecież zwycięzcy zostali wyłonieni w tej gonitwie. Musiała interweniować policja, aby przywrócić porządek.

 

Dalej czytaj w Kwartalniku o Historii Sportu „Stadjon”, którego pierwszy numer ukaże się w  2016 roku.


Kontakt z redakcją g.wojciechowski.slowo@wp.pl

 





Komentarze








Dodaj komentarz